Wstęp 0.1

2 | Skomentuj
Przychodzi taki moment w Twoim życiu, kiedy zatrzymujesz się, siadasz na środku swojego ciemnego pokoju i zaczynasz po prostu płakać. Rzeczywistość uderza w Ciebie niczym tornado, a Tobie wydaje się, że na nic nie masz już wpływu, niczego nie uratujesz, że tak po prostu musi być. Musisz być sama, spędzać wieczory przy komputerze, przy książkach, przy serialach... z psem u boku, czekać na jakąkolwiek wiadomość od znajomego, który raz na jakiś czas wyciągnie Cię z domu. I tak się kręci. Od rana do wieczora. Najchętniej spałabyś jak najdłużej, żeby tylko zabić nudę, a tak naprawdę męczy Cię bezsenność i całą noc wpatrujesz się w ciemne niebo. I marzysz. Wyobrażasz sobie, jak to kiedyś było, jak mogłoby być teraz, jak... będzie. A później śmiejesz się z siebie, bo przecież jesteś taka naiwna. Przecież nic się nie zmieni. Jesteś na to skazana albo sama się skazałaś.
A może jednak jest jakaś nadzieja? Może nie wszystko stracone?
W końcu te kilka miesięcy bez rozmowy z najbliższymi to tylko króciutki fragment w całym Twoim życiu. To tylko nic nieznacząca chwila, o której łatwo możesz zapomnieć, jeżeli tylko będzie ją miało co zaćmić.
Następuje przełom. Właśnie wtedy, kiedy płaczesz po środku swojego pokoju. Kiedy masz ochotę krzyczeć, wyć, by usłyszał Cię ktokolwiek. Ale szlochasz tylko cicho, a drżące dłonie zaciskające się w pięści to pierwsza oznaka tego, że chcesz walczyć.
Ja chcę walczyć.
Mam na imię Alicja, wczoraj skończyłam dwadzieścia dwa lata.
Przyjaciółki straciłam równo sześć miesięcy temu. Od tamtego czasu łączy nas tylko kilka lajków na Fejsie, parę wspólnych zdjęć, których nie zdążyłyśmy jeszcze usunąć i stare SMS-y, których staram się nie usuwać.
Mama zawsze pytała mnie, czemu nie wychodzę ze znajomymi, czemu inni siedzą w pubach, a ja w domu. Może po części jestem samotnikiem, ale codzienne spędzanie wieczorów we własnym pokoju to nie jest szczyt moich marzeń.
Jednym z moich marzeń jest posiadanie własnego samochodu. Podczas szukania tego wymarzonego, natchnęłam się na siedmioosobowego minivana, idealnego dla mamy z piątką dzieci. Zajrzałam na konto... idealnie. I może nie był to najlepszy pomysł na świecie, ale po paru dniach stał już na moim podjeździe.
A ja? Właśnie naciskam "wyślij" do znajomych z nadzieją, że przynajmniej jedna z nich zgodzi się na krótką przejażdżkę.
Wrzucam ostatnie rzeczy do torby podróżnej i wychodzę.
Wrócę pewnie po pięciu minutach.
Ahoj, przygodo!
© Mrs Black | WS | X X X X